niedziela, 29 listopada 2015

W roli głównej Tomte


Nie ma chyba innej istoty pozaziemskiej, której by wszyscy bez wyjątku, tak wyczekiwali tutaj w Skandynawii. Jest dość nietypowy, bo bardziej przypomina swoim wyglądem skrzata leśnego, niektórzy też utożsamiają go z gnomem…

A mowa tutaj o Tomte…


Swoich wielbicieli porywa prostym, tradycyjnie skandynawskim wyglądem na miarę XVII wieku. Jest kudłaty, z intensywnym zarostem w bieli. Nosi się dosyć tradycyjnie, a mianowicie, jego znakiem rozpoznawczym jest najczęściej czerwony kubrak, przepasany w tali, do tego obowiązkowym elementem są rajstopy w kratkę. Na głowie spoczywa, czerwonego koloru czapa w szpic, która bardzo często zakrywa nawet oczy, niczym u Żwirka i Muchomorka. Na nogach nosi ciżemki również z czerwonej tkaniny.

Tomte, to mały stróż i pomocnik farmerów. Dawno, dawno temu zamieszkiwał leśne albo przydomowe kopce, niczym kret. Miał znakomite umiejętności iluzjonisty, gdyż pojawiał się i znikał w najmniej oczekiwanym momencie. Niejednokrotnie nazywano go Człowiekiem z Kopca. Wierzono, że Tomte jest wcieleniem dusz poprzednich pokoleń właścicieli gospodarstw rolnych, który towarzyszył swoim domownikom zawsze podczas przeprowadzki.

Często widziano Tomte, jako rolnika, który dokonuje wyrąbu lasu, aby wybudować farmę.

Typową cechą Tomte, była jego nadprzyrodzona siła. Największą obrazą Tomte byli leniwi rolnicy oraz tacy, którzy nie mieli poszanowania dla zwierząt, czy też dla samych siebie. Totme, który słynął z troskliwej opieki nad farmą, nie przechodził obok takich zdarzeń obojętnie. Karał tych farmerów, którym kara się należała. Otrzymywali oni tzw. pstryczek w ucho. Do groźniejszych kar należał pomór wśród bydła, a w najgorszej sytuacji opuszczenie danego domostwa.

Oczywiście, jak każdemu Świętemu Mikołajowi, tak i Tomte należał się poczęstunek w Wigilijną noc. Przysmakiem Tomte była owsianka okraszana odrobiną masła. Ten, kto zapomniał pozostawić strawę dla Tomte musiał się liczyć z naganą albo psikusem. Do najczęstszych psikusów należało związanie wszystkich krów ich ogonami. To był sygnał, że coś jest na rzeczy.

Jednak, Tomte – strażnik farmy, miał swoje najbardziej ulubione zwierzę, którym jest koń. Wierzono, że najbardziej okazały i najzdrowszy koń w stadzie, został ulubieńcem Tomte, który czasami nawet czesał i grzywę i ogon.

Od lat Oskar i Ja jesteśmy wielbicielami Tomte oraz jego przygód. Tym bardziej odkąd mamy Alberta, Tomte zagościł w naszym domu na stałe i jest traktowany z należytym szacunkiem oraz godnością. Każdego roku Oskar, który sam jest wielbicielem owsianki, przygotowuje ten specjał dla Tomte, pamiętając w szczególności o sowitym kawałku masła.

To Wam moi Czytelnicy, bez względu na to, czy jesteście duzi czy mali, lecz wierzycie w Tomte, dedykujemy jego historię.  














2 komentarze:

  1. uwielbiam te skrzaty i nawet w zeszłym roku razem z córka uszyłyśmy takiego skrzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, że skrzaty są urokliwe ale też należy odnosić się do nich z szacunkiem. Z pewnością udało Wam się wykonać małego cudaczka :)

      Usuń