poniedziałek, 8 lutego 2016

W imperium mody i designu


Móc dosłownie ocierać się o modę na każdym kroku, to niepowtarzalna euforia, szczególnie dla kobiety. Wszystko jest dopracowane w każdym calu i nic nie jest przypadkowe. Od architektonicznych doskonałości aż kręci się w głowie. Na ulicach nie ma uczucia pośpiechu, pomimo tego, że miasto tętni życiem. Tym bardziej pochmurne i deszczowe dni zapraszają na espresso dopio. W Milano nawet kawa smakuje inaczej, a jedząc odnosi się wrażenie, że serwowane potrawy również odzwierciedlają kunszt mody, tyle że kulinarnej.

Pomyślałam, że w kraju o takim klimacie i pysznym jedzeniu, nie można żyć inaczej, jak tylko modnie i wygodnie.
A poza tym, prawdziwym grzechem było by nie podążać tym nurtem.

Wdycham Mediolan wszystkimi zmysłami i karmię się estetyką otoczenia uliczek, które przemierzam. Na głównym placu Duomo z okazałą katedrą, otoczoną wieloma pasażami, ale także krużgankami, stosunkowo łatwo odróżnić turystów od lokalnych mieszkańców, ponieważ w mieście mody, wyraźnie widać tę granicę. Napałam się widokiem eleganckich kobiet, ubranych bez nadmiernej pruderii i zadbanych mężczyzn w gustownie dobranej kolorystyce markowej odzieży.

Z racji nagannej pogody, odkrywam Milano trochę jakby „od środka”. Odwiedzam muzeum techniki, gdzie same modele i techniczne cuda słynnego na cały świat Leondardo Da Vinci zachwycają mnie jego wizjonerskim geniuszem. Większości z nas dzieła tego artysty kojarzą się z malarstwem, ale przecież był także wynalazcą, mechanikiem i odkrywcą w jednej osobie.

Następnie, zmierzając w stronę Triennale Design Museum, mijam na swojej drodze szykowne galerie, znanych włoskich projektantów. Przed witryną Prady czy Valentino aż roi się od azjatyckich turystów. Idąc dalej, spotykam interesujące butique z galanterią dla naszych pupili. Mijając kolejny sklep, tym razem rowerowy nawet nie dziwi mnie fakt, że również i one zostały dotknięte czarodziejską różdżką włoskich projektantów.

Będąc w kolebce światowego designu można doświadczyć wiele kontrastów i niebanalnych zestawień. Kształty, kolory i prostota to najwyraźniej cała idea włoskiego designu "Made in Italy", która wyłoniła się z kreatywnej destrukcji w latach ’60 ubiegłego stulecia. 

Zwiedzając Muzeum Designu dowiedziałam się, że szwedzki design ma wiele wspólnego z Włochami. Tuż po II Wojnie Światowej wielu Szwedów, z racji biedy panującej w ich kraju, wyruszyło w podróż do Włoch „za chlebem”. Wielu z tych emigrantów zdobywało wiedzę i fach w zakresie designu. Gdy po latach powrócili do ojczyzny, zaczęli tworzyć własne projekty, dając tym samym napęd do tworzenia innowacyjnych produktów i mebli, prostych w formie.


Z mojej wycieczki do Mediolanu powróciłam do Angelo Antique cała natchniona
i zahipnotyzowana włoskim Bella
Chociaż tak na prawdę, żyjąc na codzień w tym otoczeniu moda powszechnieje. 































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz