Każda pora
roku ma swój urok, dla mnie również i taki urok ma w sobie jesień. Złote
liście, kasztany i żołędzie, które zawsze będą mi przypominać lata mojego
dzieciństwa, z racji robionych ludzików na zapałczanych nogach. Kto z nas nie
szalał wśród góry liści i nimi nie sypał?
Cieszy mnie jesień, ponieważ jest to czas dla mnie. Uwielbiam i deszcz i słotę za oknem, ponieważ w końcu mogę założyć kalosze, a na obiad smakuję pysznych grzybów w śmietanie. Zwalniam tempo życia i otulam się ciepłym kocem, siedząc na swoim ulubionym fotelu, pijąc ciepłą herbatę z sokiem malinowym i czytam moje lektury nagromadzone w trakcie lata, które oczekują na swoją kolej w przysłowiowej poczekalni. Książek jest wiele i mam nadzieję, że uda mi się je wszystkie przeczytać do lata.
Cieszy mnie jesień, ponieważ jest to czas dla mnie. Uwielbiam i deszcz i słotę za oknem, ponieważ w końcu mogę założyć kalosze, a na obiad smakuję pysznych grzybów w śmietanie. Zwalniam tempo życia i otulam się ciepłym kocem, siedząc na swoim ulubionym fotelu, pijąc ciepłą herbatę z sokiem malinowym i czytam moje lektury nagromadzone w trakcie lata, które oczekują na swoją kolej w przysłowiowej poczekalni. Książek jest wiele i mam nadzieję, że uda mi się je wszystkie przeczytać do lata.
Obecnie z
zapartym tchem, czytam książkę „Mój chłopiec, motor i ja”, która została
napisana 70 lat temu. Opowiada ona o młodej parze, która na motorze z jaskółką
pokonała w przeciągu trzech lat drogę z Duskiennik do Szanghaju. Inpirująca
historia, która jest zachętą do poszukiwania prawdziwych przygód. Wystarczy
rower, czy motor i cel, a potem już tylko wystarczy wyruszyć w drogę. To trochę
tak, jakbym czytała prablog J
W domu jest ciepło i czuję, jak towarzyszący mi obok Coco
dogrzewa moje stopy. Czas płynie wolniej. Za oknem spoglądają na mnie korale
czerwonej jarzębiny, a hiacynty przybrały różowo-zielony kolor. Mimo, że przed
nami jeszcze zima, to już roztaczam plany na wiosnę…
W Angelo Antique praca wre jak zawsze, tym razem chyba
jeszcze bardziej „wióry lecą”, ponieważ przeprowadziliśmy się do nowej
przestrzeni, gdzie jest więcej miejsca i natchnienia… Ale nie uchylę więcej rąbka tajemnicy, gdyż o
tym więcej w następnym blogu.
ojjjjjjj jaki klimacik .....piękne nakrycia stołów ,piękne meble ,wyjątkowe aranżacje ..a te domeczki latarnie uwielbiam i pożądam ich bezwstydnie ...:))))buźka :)
OdpowiedzUsuńOj tak, tak, my również jesteśmy zagorzałymi wielbicielami domeczków - latarenek... a szczególnie uwielbiamy je wykorzystywać do aranżacji z naszymi meblami ! Zasyłamy całusy :)
Usuń