Na samą myśl
o niezliczonej maści odmian, zapachów, kolorów i kielichów, o dziwnie
brzmiących w mych uszach łacińskich nazwach Paeonia,
Tulip, Lilium, Rosa, Narcissus i Hydrangea, rozpływam się.
Niezależnie od pory roku i nastroju, jaki mi towarzyszy, cięte kwiaty
zawsze królują w moim domu. Uwielbiam, gdy w prostocie mojego gustawiańskiego
wnętrza, pojawia się żywy, kwiecisty akcent. Ten kontrast kwiatów w wazonie przełamuje
spokój i majestatyczność, drewnianych mebli Angelo Antique i dopełnia
wnętrze zastrzykiem energii.
Czuję jak wnętrze samoistnie rozświetla się, staje się takie promienne,
niczym zaglądające słońce przez okno.
niczym zaglądające słońce przez okno.
Na odrobinę tego kolorowego szaleństwa, pozwalam sobie również zimą,
która niekiedy mi się dłuższy i to szczególnie wtedy, gdy nie ma śniegu a na
zewnątrz jest ponuro. Wtedy wnoszę do domu trochę powiewu wiosny, kwiatami,
które akurat są dostępne w kwiaciarni.
Tutaj w Szwecji kult kwiatów jest nieco odmienny od tego w Polsce. Na
przykład z okazji Świąt Bożego Narodzenia w małych doniczkach albo drewnianych
skrzynkach wkłada się białe hiacynty, które są symbolem nowego życia. Z kolei,
teraz w styczniu, w domach króluje hortensja doniczkowa w kolorze różu, którą
na wiosnę przesadza się do ogrodu.
Tak naprawdę, to kolor kwiatów nie ma zbytnio dla mnie znaczenia. Ważne
jest, aby kształt kielicha i korony kwiatów, po prostu mnie zachwycił, tym przysłowiowym i wypowiedzianym „ach”.
Lubię, gdy w każdym z moich pokoi znajdują się kwiaty
cięte, w stylowych wazonach i to niekoniecznie szklanych, bo wybieram także
mosiężne, a czasami jest to nawet ozdobny słój. Przyjemność kupowania ciętych kwiatów do domu jest zawsze u mnie akcentem i sygnałem rozpoczynającego się weekendu.
A przy tym wszystkim, właśnie się spostrzegłam, że podświadomie zaczynam
przywoływać wiosnę w moim domu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz